Czy masz czasem poczucie, że za bardzo angażujesz się emocjonalnie w problemy bliskich ci osób? Całym sercem wczuwasz się w czyjąś trudną sytuację kosztem własnego emocjonalnego wyczerpania? Długo zastanawiasz się nad rozwiązaniami cudzych problemów, a potem jest ci przykro, że ktoś postępuje inaczej niż doradzasz? A może odczuwasz wobec kogoś wstyd, bo tobie „żyje się lepiej“?
Jeżeli któreś z tych stwierdzeń jest ci bliskie – prawdopodobnie angażujesz się w pomaganie innym do tego stopnia, że naruszasz przy tym własny dobrostan. A to nie służy ani tobie, ani osobie potrzebującej pomocy. W dzisiejszym tekście przygotowałam kilka wskazówek, jak wspierać innych w taki sposób, by nie naruszać przy tym własnych granic.
Kiedy chcesz pomóc „za bardzo“
Towarzyszenie bliskim osobom doświadczającym w życiu trudności nigdy nie jest łatwym zadaniem. Jednak dla osób obdarzonych wysokim poziomem empatii może stać się naprawdę przytłaczające. Świadomość, że ktoś bliski cierpi, staje się po prostu nie do zniesienia. Dzieje się tak dlatego, ponieważ empatyzując z kimś nie tylko rozumiemy jego stan, lecz także jesteśmy w stanie sami poczuć to, co on. W rezultacie towarzysząc w cierpieniu bliskim osobom, możemy zidentyfikować się z nimi emocjonalnie i dosłownie „współcierpieć“. Zresztą zgodnie z pierwotnym znaczeniem nazwy tej cechy – greckie empatheia to dosłownie „cierpienie“.
Do czego może prowadzić taka identyfikacja? Na przykład do tego, że cudze doświadczenie staje się dla ciebie na tyle istotne i bolesne, że zaczynasz poświęcać mu więcej myśli niż swoim własnym. W rezultacie, chociaż jesteś właśnie na przyjemnym niedzielnym spacerze z mężem, trudno ci się nim cieszyć, bo myślami wciąż wracasz do bolesnego rozstania przyjaciółki. Zamartwiasz się: Jaka ona biedna! Na pewno siedzi teraz w domu i płacze. Dlaczego właśnie ją to spotkało? Albo generujesz rozwiązania jej problemu: Może zaprosić ją na wspólne wakacje, żeby jakoś się rozerwała? Muszę ją namówić, żeby założyła sobie konto na portalu randkowym. A kiedy zapłakana przyjaciółka dzwoni, bo chce się z tobą spotkać i wygadać, trudno ci odmówić. No tak, ja tu sobie spaceruję z moim ukochanym facetem, cieszę się życiem, a ona siedzi sama i cierpi – myślisz z rosnącymi wyrzutami sumienia.
I już kombinujesz, jak tu skrócić wasz romantyczny spacer, żeby jeszcze dzisiaj móc pospieszyć bliskiej osobie z pomocą.Continue Reading